Aż wstyd, że tak długo nie pisałam! Ale no cóż, święta, rodzina, praca, sylwester, a teraz sesja! I jak tu znaleźć czas dla siebie?!
A dzisiaj przychodzę z postem, który będzie na ten okres- okres zimowy- jak znalazł!
Zaczęły się mrozy, oczywiście wieje i pruszy,a ja jak zwykle przywitałam zimę ukochanym przeziębieniem! Jak nigdy, tym razem najbardziej nie ucierpiał mój nos ale USTA! W pewnym momencie nie mogłam wypowiedzieć słowa, zaczęło się od braku witamin co dało efekt
zajad... Próbowałam i kremów i maści i co tylko wpadło mi do głowy, jednak wybawienie spadło mi jak gwiazdka z nieba w Wigilię! Ale nie rozpisując się, przejdę do meritum.
Tormentiol! Brązowe mazidło, śmierdzące ale jakie cudowne !! ♥
Posmarowałam nim kąciki ust dosłownie dwa razy na noc i jak ręką odjął!
Może stosowanie produktu nie należy do najprzyjemniejszych, ale takie też nie jest jego zadanie, a zadaniem jest leczyć, za co muszę mu przyznać 5+!
Drugim problemem doskwierającym moim ustom było przesuszenie!
Usta były spierzchnięte, piekące i łatwo pękały, co powodowało małe, ale cholernie bolące ranki!
Szukając pomocy, zaczęłam czytać oceny produktów na Wizażu. Najlepszą oceną cieszyła się szminka za całe 4ZŁ !! Trudno było mi w to uwierzyć, ale próba nie strzelba... Lovely, Natural Lip Stick ♥
Jak tylko się do niej dorwałam, od razu wysmarowałam całe usta. Pierwsze wrażenie? Śmierdząca lanoliną z mentolem (oczywiście co do śmierdzącej to moje zdanie, niektórym podoba się ten specyficzny zapach), na ustach dająca uczucie schłodzenia, szczypania ale i ulgi! Kochane uwierzcie mi, dwa dni, tylko dwa dni wystarczyły, żeby moje usta odżyły! Już teraz wiem że na pewno będę do niej wracać! ♥
Wklejam link do wizażu z ocenami szminki
tutaj :)
Mam nadzieję, że komuś ten wpis się przyda :) I oczywiście jak Wy macie jakiś niezawodny sposób na walkę z mrozem, piszcie komentarze !!